Mówisz zostań moim przyjacielem, Na spacery chodź ze mną w niedzielę, Na ulicy chcesz, bym trzymał Cię pod rękę, A w ogóle niezłym muszę być agentem. Nerwy mi naciągasz, gdy wychodzę, Krzyczysz proszę, lecz na jednej nodze, Gdy idziemy do znajomych na przyjęcie, Frak muszę włożyć, Ty przyglądasz się z przejęciem. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Na koncertach krzyczysz kapitalnie, W garderobie mówisz, że normalnie, Nie mogę spojrzeć na nikogo, żadne boki, Bo może spotkać mnie to samo, co szarlotki. Bardzo smaczne robisz zupki mleczne, Takie smaczne, mówisz, będą wiecznie, Przychodzi dzień, wszystko wylewam, Ty się śmiejesz, I już mnie widzisz, jak Ci z tego domu wieję. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Zastanów się, Czego Ty chcesz!? Zastanów się. Czego Ty chcesz!?