Twoje miasto, moje łzy, Moje zmory, twoje sny. Teraz ty powiedz mi Czemu zmora, czemu sen Spuszcza z powiek, Czarną łzę, czarną łzę. Było nas trzech Jak w autobiografii zero ściem. Taka sama krew i podobne geny. Jestem zły, taka ma zajawka Wciągam całą działkę i akcja jest wartka. Kiedy jest nas trzech Jak u wilka nasza krew jest zimna, Ginie z mojej ręki kolejna niewinna osoba. Taki pech albo taka karma, Sprzedasz komuś kosę, dla mnie to normalka Ja tak żyję, piję, takie mam klimaty, Kiedy ja zarabiam, ty szacujesz straty stary. Nie unikniesz kary, o nie! Jaki jestem ja, Każdy to wie, kto mnie widział w akcji. Ja korzystam z sytuacji jak nikt Odbezpieczam broń, taki wyk. Ujrzyj sam, wstaje tam, Czarne słońce, spada noc. W biel nóż wbiłeś, w gardło cios, Wbiłeś w gardło cios. Było nas trzech, Lecz krew już nie ta sama. Zdrada jak szarada, taki myk Prosty jest wynik: 1:0 dla mnie. Dziś zabiłem brata, jego strata, Moja superata, taki jestem, nic ci do tego, Zabiję jeszcze raz i nie pytaj mnie dlaczego? Twoje miasto, moje łzy, Było nas trzech Jak u wilka nasza krew Jest zimna. Ginie z mojej ręki kolejna Niewinna osoba. Taki pech albo taka karma Zabić swego brata, dla mnie to normalka. Patrzę w dzień, wiatr w noc dmie Tam skąd niesie jasny sen, Wiatr wymiecie ze snu cień. Było nas trzech Jedna teraz tylko krew dookoła, (Wiatr wymiecie ze snu) Teraz już wiem, nie uniknę kata Moje życie nic nie warte Bez mojego brata. (Twoje miasto).