Przyjaciel mój wyjeżdżał, Mówił do mnie: masz tu klucze. Przez ten czas, jak mnie nie będzie Możesz mieszkać z nią, u mnie. Wyjechał i nie było go, Przez tydzień, może dłużej. Nie zamieniłbym tych paru dni, Za żaden skarb, za nic. W trasy brałem ją. Koncerty, później cichy hotel. Obiad w mlecznym barze, Spacer po bulwarze z nią, razem. Autokar czeka, wiosło kładę, Wsiadam w miękki fotel. To były najpiękniejsze chwile. Nie zapomnę ich, nigdy. Moi przyjaciele mówią mi: Bracie, co ci jest? Nie żałuj nic, Wyobraź sobie, że to był tylko sen. Obudź się i z nami chodź, Skończyła się już noc. Gorący piasek parzy, Oprócz nas na plaży pusto. Zwariowana kąpiel w morzu, Do utraty sił. Wieczory pełne marzeń, Przeżytych wcześniej wrażeń mnóstwo. Nie zamieniłbym tych paru dni Za żaden skarb, za nic. Moi przyjaciele mówią mi: Bracie, co ci jest? Nie żałuj nic, Wyobraź sobie, że to był tylko sen. Obudź się i z nami chodź, Skończyła się już noc. Była przy mnie, nie myślałem O kłopotach wcale. To były najpiękniejsze chwile, Nie zapomnę ich, nigdy. Teraz trochę więcej piję, Trochę więcej palę. To były najpiękniejsze chwile, Nie zapomnę ich, nigdy. Moi przyjaciele mówią mi: Bracie, co ci jest? Nie żałuj nic, Wyobraź sobie, że to był tylko sen. Obudź się i z nami chodź, Skończyła się już noc.