Jak strach na wróble w letni zmierzch, Drogą stary aktor szedł, By zabić czas przed sobą grał, Role z różnych sztuk. Życie, rzekł, oto błaznów król, Bawi sie po to by jak szczur, Do gardła dopaść i wysysać krew, Oto teatr jest. Och, to tylko gra tak generał rzekł, Obserwując w koło armie dwie, Bitwy zgiełk i okrutną śmierć, Przykrył pierwszy śnieg. Ja byłem kiedyś młody, wódz obniżył głos, I wierzyłem w ideałów moc, Tyranowi służę dziś, I nie wierzę w nic. Czasem Ja nie wiem sam, Czy to wszystko zrobić mam, Tyle wciąż ode mnie chcesz, Za to, że pokochasz mnie. Gdzieś na stacji metra za jednym z mórz, Podszedł do mnie i wyciągnął nóż, Życie się znudziło mówi w oczy mi, Czas na ciebie już. Jezu nie rób tego, krzyczę, To, co chcesz Ci dam, Ja przed sobą całe życie mam, Wielka miłość czeka mnie, Odrzuć śmierć.