Wczoraj, do dom przyszoł żeś na bani W tym tydniu to jest przeca trzeci roz I zobocz, jaki mosz czerwony nos. Żonko to więcej mi się już nie zdarzy, Chyba, że kamrat z wojska spotko mie; Przy piwku śpiywać nom się chce. A jo ci powiedziała, Że masz od jutra szlaban I już zaś nudelkula pódzie w ruch I jak się wytłumaczysz, Co teraz powiesz mi? Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest. Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest. Dzisioj, Jak przyjdziesz do dom zaś na bani, Na sieni w nocy już zaś bydziesz spał I ciężko gowa jutro bydziesz mioł. Żonko, Ty zawsze racja masz na pewno, Chyba, że kamrat z wojska spotko mie; Przy piwku śpiywać nom się chce. A jo ci powiedziała, Że masz od jutra szlaban I już zaś nudelkula pódzie w ruch I jak się wytłumaczysz, Co teraz powiesz mi? Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest. Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest. Jutro, Jak będziesz znowu zaś na bani, Na inny model wtedy zmienia cię I fajne kwiotki nie pomogą, nie! Jutro, ja byda karlus idealny, Chyba, że kamrat z wojska spotko mie; Przy piwku śpiywać nom się chce. A jo ci powiedziała, Że masz od jutra szlaban I już zaś nudelkula pódzie w ruch I jak się wytłumaczysz, Co teraz powiesz mi? Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest. Żonko, żoneczko, Tyś moje kochanie, Żonko, żoneczko, Tyś nojważniejszo jest.