Być może jest taka wyspa Na jakimś oceanie, Która ma jedną przystań I jeden jacht w tej przystani. I wody jednej rzeki Przecinają ją w poprzek I jeden strażnik rekin, Pilnuje wyspy dobrze I pojedynczo się łamią O skały samotne fale I jeden czarny namiot Stoi na owej skale. Nad palmą jedną, jedyną Błyszczy jedyna gwiazda, A gdy się chce tam dopłynąć Jest tylko jedna jazda, Gdyż jeden jest kierunek I jeden mały bilet, Więc po swój biedny pakunek Niebawem się pochylę. I opuszczę swą izbę Bez słów i powrotów, By popłynąć na wyspę Do czarnego namiotu I będzie coraz ciemniej Ciemno, smutno i mglisto. Psy, kiedy wyją w pełnie Też tęsknią za tą wyspą. Byś może jest taka wyspa Na jakimś oceanie, Która ma jedną przystań I jeden jacht w tej przystani. Być może, być może...