Poznałem go po czarnym kapeluszu, Szedł chwiejnie do małego baru. Hej, przyjacielu, zawołałem za nim, Lecz nie, nie odwrócił się. Poszedłem za nim, przyspieszając kroku Nie byłem pewien, czy to on? Ale ten kapelusz, był tak podobny Do tego, który nosił John. Tam w barze, stoły okalane dymem Przy jednym usiadł, właśnie on. Hej, przyjacielu, zawołałem doń, Lecz już wiedziałem, że robię błąd, Robię błąd. Spytałem, czy nie napiłby się ze mną? Widział, gdy wziąłem kufle dwa. Słuchaj, pomyliłem cię z moim przyjacielem, Powiedziałem odwracając twarz. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem I odpowiedział chłodno, że; Jeszcze nikt nie nazwał go przyjacielem. Wstał i odwrócił się, Odchodząc w stronę drzwi... Zrobiło mi się jakoś głupio, Poczułem dziwny żal. Hej, przyjacielu, zawołałem za nim, Lecz nie, nie odwrócił się a a a a a a... Ej, przyjacielu, zawołałem za nim, Lecz nie odwrócił się, nie...