Jest taki momynt W życiu najważniejszy, Gdy wszystko nagle zmienio nom się. Jak na świat przychodzi Twoj pierwszy bajtel I łojcami stowomy już się. Te nasze dzieci, Te nasze dzieci tak kochane, Choć nerwujom czasym cię Tyn coś przeszkrobie, Tyn z czymś przyleci I bez przerwy łod ciebie coś chce. One są przecież całym twoim życiem Czuwosz nad nimi, wierzyć w nie chcesz. Chcesz, by one były twoim odbiciem, Chcesz, by zawsze kochały już cię. Te nasze dzieci, te nasze dzieci Tak kochane. Choć nerwujom czasym cię, Tyn coś przeszkrobie, Tyn z czymś przyleci I bez przerwy łod ciebie coś chce. A jak już przyjdzie dzień niespodziewanie, Gdy chcą przekroczyć domu swego próg, Niech nic złego im się nigdy nie stanie, Niech w swej opiece tyż mo ich Bóg. Te nasze dzieci, te nasze dzieci Tak kochane. Choć nerwujom czasym cię, Tyn coś przeszkrobie, Tyn z czymś przyleci I bez przerwy łod ciebie coś chce. Te nasze dzieci, te nasze dzieci Tak kochane. Bez nich życia nie ma, nie I choć na wieczór słaby, znów lecisz Wszystko to wstrzymiesz, Bo kochosz je.