Taki tłum jak tu, Taki szum jak tu To tradycja stara jak świat I o śmiech tu lżej, Więc się śmiej i śmiej, Młodszy jesteś tu o wiele lat. Karuzela, karuzela Na Bielanach, co niedziela. Śmiechu beczka i wesela, A muzyczka, muzyczka nam gra. Jak przyjemnie, Gdy świat kręci się z tobą Świat cały, ty i ja. Jak przyjemnie, Że się jeszcze przed sobą Tych niedziel, tyle ma. Karuzela, karuzela Na Bielanach, co niedziela. Beczka śmiechu i wesela, Karuzela, karuzela. Na Bielanach, co niedziela Karuzela, karuzela. Chodził kiedyś kataryniarz, Nosił na plecach słowików chór I papugę ze złotym dziobem I pierścionków sznur. Nad Warszawską, starą Wisłą Za jeden grosik, za dwa lub trzy Modry Dunaj w takt walca płynął I papuga ciągnęła mi. Złoty pierścionek, Złoty pierścionek na szczęście. Z niebieskim oczkiem, Z błękitnym niebem na szczęście. Złoty pierścionek kataryniarza, jedyny Na moje szczęście, Na szczęście każdej dziewczyny. Złoty pierścionek, Złoty pierścionek na szczęście. Z niebieskim oczkiem, Z błękitnym niebem na szczęście. Złoty pierścionek taki miedziany, dziecinny Za ten pierścionek oddałabym dziś, sto innych. Nad Wisłą, nad Wisłą szeroką Murarzy rozgwarzył się śpiew I płynie piosenka murarska wysoko I płynie przez noce i dnie. O Nowej to Hucie piosenka, O Nowej to Hucie melodia. Jest taka prosta i piękna I taka najmilsza z melodii. O Nowej to Hucie piosenka, O Nowej to Hucie są słowa. Jest taka prosta i piękna I nowa jak Huta, jest Nowa. Kiedy rano jadę osiemnastką, Chociaż ciasno, chociaż tłok. Patrzę na kochane moje miasto, Które mnie zadziwia, co krok. Bo tu Marszałkowska i Trasa WZ, Krakowskie Przedmieście I tunel i wnet... Na prawo most, na lewo most, A dołem Wisła płynie. Tu rośnie dom, tam rośnie dom, Z godziny na godzinę. Autobusy czerwienią migają, Zaglądają do okien tramwajom, Wciąż większy gwar, wciąż więcej nas W Warszawie, najmilszym z miast. Mkną po szynach niebieskie tramwaje Przez Wrocławskich ulic sto. Tu przechodnia uśmiechem witają, Dzieci, kwiaty i każdy dom. Na przystankach nucą słowiki, Przez Sępolno, Zalesie i Krzyki Niesie melodię wrocławski wiatr. Warszawa da się lubić, Warszawa da się lubić, Tutaj szczęście można znaleźć, Tutaj serce można zgubić. Wiadoma rzecz, stolica I każde słowo zbędne I w ogóle i w szczególe I pod każdem innem względem. Jak uśmiech dziewczyny kochanej, Jak wiosny budzącej się zew, Jak świergot jaskółek nad ranem Młodzieńcze uczucia nieznane. Jak rosa błyszcząca na trawie Miłości rodzącej się zew Tak serce raduje piosenki tej śpiew, Piosenki o mojej Warszawie. Piosenki o mojej Warszawie! Powoli człapał konik skrajem szosy, Starego Karambosza ciągnąc wóz, Wtem piękne auto trąbiąc w niebogłosy Przemknęło obok nich wzbijając kurz. Hej, ojcze! Krzyknął szofer, widzi mi się, Że piechtą jednak prędzej by się szło, A stary mruknął, ej, ty tam urwisie Patrz swego nosa, bo ci utrze kto. Wio koniku, a jak się postarasz Na kolację zajedziemy akurat. Tobie owsa nasypiemy zaraz, A ja z miski smaczną zupę będę jadł. Niech oni choć w godzinę Kilometrów robią sto Ni zupy nie ma, ani owsa, wio koniku, wio. Wio koniku, dla nich zimny garaż Nam się lepiej żyje mimo starych lat. Spotkali znów samochód na zakręcie Stał w miejscu wypluwając z rury dym, A ów dowcipny szofer klnąc zawzięcie Schylony nad motorem dłubał w nim. Karambosz dumnie spojrzał na nich z kozła Hej, chłopcze! Krzyknął przez zwiniętą dłoń Patrz, żeby ta landara cię dowiozła, Bo zawsze jednak to nie to, co koń. Wio koniku, a jak się postarasz Na kolację zajedziemy akurat. Tobie owsa nasypiemy zaraz, A ja z miski smaczną zupę będę jadł. Niech oni choć w godzinę Kilometrów robią sto Ni zupy nie ma, ani owsa, wio koniku, wio. Wio koniku, dla nich zimny garaż Nam się lepiej żyje mimo starych lat. Posłuchajcie mej piosenki I o litość błagam was... Rzewne tony, rzewne dźwięki Wzruszą marmur, beton, głaz... Czy do wyciągniętej ręki, Wpadnie grosz czy złotych sto. Mnie nie zależy, bądźmy szczerzy, Grunt, to aby szło... Już taki jestem zimny drań I dobrze mi z tem, bez dwóch zdań, Bo w tym jest rzeczy sedno, Że jest mi wszystko jedno, Już taki jestem zimny drań... Bo w tym jest rzeczy sedno, Że jest mi wszystko jedno, Już taki jestem zimny drań... Siekiera, motyka, bimber, szklanka, W nocy nalot, w dzień łapanka. Siekiera, motyka, światło, prąd, Kiedy oni pójdą stąd. Siekiera, motyka, piłka, szklanka, W nocy nalot, w dzień łapanka. Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź, Masz górala i mnie póść. Siekiera, motyka, piłka, szklanka, W nocy nalot, w dzień łapanka. Siekiera, motyka, światło, prąd, Kiedy oni pójdą stąd. Siekiera, motyka, piłka, szklanka, W nocy nalot, w dzień łapanka. Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź, Masz górala i mnie póść. aaa... aaa...