Wreszcie się ustatkuj, czas już, czas Spróbuj być poważna chociaż raz, I zdecyduj, wybierz kogoś z nas, Najwyższy już czas! Na drzewie liści zielonych, ślicznych tysiąc. Jak ja, nieboga, jednemu mogę przysiąc?! Dokąd się spieszyć? Wolę się cieszyć każdą minutką, byle nie smutną, dopóki serce młode! Mam się statkować? Wolę dziękować każdym oddechem, słowem, uśmiechem za to, że krew nie woda! Jeszczem za młoda, jeszcze mnie szkoda za mąż. Jeszcze mi tego świata jasnego mało! Czy to jest wina: życiem jak winem chcę się upijać! Wołać co chwilę: „Trwaj, jesteś piękna, chwilo!” Póki jest we mnie to upojenie, to zadziwienie, to zachwycenie wiem, że naprawdę żyję! Wreszcie się ustatkuj, czas już, czas Spróbuj być poważna chociaż raz, I zdecyduj, wybierz kogoś z nas, Najwyższy już czas! Nikt nie jest stary! Na złom zegary wszystkie! Kalendarz w ogień! Niech żyje młode życie! A teraz cieszyć chcę się i grzeszyć! Za szczęściem gonić, dopóki płonie we mnie ten ogień jeszcze! Ust do śpiewania, do całowania, serce gorące me do kochania po to na świecie jestem! Wreszcie się ustatkuj, czas już, czas Spróbuj być poważna chociaż raz, I zdecyduj, wybierz kogoś z nas, Najwyższy już czas! Wreszcie się ustatkuj, czas już, czas Spróbuj być poważna chociaż raz, I zdecyduj, wybierz kogoś z nas, Najwyższy już czas! A teraz cieszyć chcę się i grzeszyć! Za szczęściem gonić, dopóki płonie we mnie ten ogień jeszcze! Ust do śpiewania, do całowania, serce gorące me do kochania po to na świecie jestem!