Już chłód jesienne zwarzył kwiaty I róż czerwony płomień nagle zgasł, A ja nie potrafię westchnąć: cóż, Gdy mówisz mi z uśmiechem: szkoda róż. Szkoda róż, szkoda nas Mówisz: jesień, a myślisz: to czas. Szkoda róż, szkoda nas Nie zaczniemy już nic, jeszcze raz. Szkoda róż, szkoda nas Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd, Tylko w ciemne oddale Patrzymy po kres Do łez, do łez, do łez. Wiatr łzy nam osuszy i słowa uniesie Już nie ma miłości, Już mieszka w nas jesień, A może to tylko smutek, co mija Niczyja jest dal, ale skąd taki żal... Szkoda róż, szkoda nas Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd, Tylko w ciemne oddale Patrzymy po kres Do łez, do łez, do łez. Czy z tym nie godzimy się zbyt łatwo Jak dym, świat przesłania szara mgła. Spójrz, koniec naszych dobrych wróżb Już rozsypał wiatr zwarzone płatki róż. Szkoda róż, szkoda nas Mówisz: jesień, a myślisz: to czas. Szkoda róż, szkoda nas Nie zaczniemy już nic, Jeszcze raz. Szkoda róż, szkoda nas Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd, Tylko w ciemne oddale Patrzymy po kres Do łez, do łez, do łez. Wiatr łzy nam osuszy i słowa uniesie Już nie ma miłości, Już mieszka w nas jesień, A może to tylko smutek, co mija Niczyja jest dal, ale skąd taki żal... Szkoda róż, szkoda nas Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd, Tylko w ciemne oddale Patrzymy po kres Do łez, do łez, do łez.