A gdy zostaniesz nocnym stróżem, Żeby Cię sen nie zmorzył nocny. Zagraj na ciepłowniczej rurze Piosenkę wszystkich stróży nocnych. Prostą jak deska na budowie, Szczerbatą jak sztachety w płocie. Może stróż jakiś Ci odpowie, Na przykład w Minnesocie. Łączcie się ciecie, na całym świecie Ostatni proletariusze. Podajcie szufle, wychylcie kufle Za wszystkich dozorców dusze. Wy, co czuwacie na pół etacie, Trzymając sztamę z księżycem. By Cię, gdy uśniesz, nie wyniósł z łóżkiem Jakiś gorący wielbiciel. Chociaż wam brak czułości kamer, Na czułość serca można liczyć. Bo przygarniacie zabłąkane Psy porzucone na ulicy. Drzwi otwieracie w środku zimy Tym, co igrają z własnym losem I się dzielicie z bezdomnymi Ostatnim papierosem. Łączcie się ciecie, na całym świecie Ostatni proletariusze. Podajcie szufle, wychylcie kufle Za wszystkich dozorców dusze. Wy, co czuwacie na pół etacie, Trzymając sztamę z księżycem. By Cię, gdy uśniesz, nie wyniósł z łóżkiem Jakiś gorący wielbiciel. A kiedy grabarz Was pogrzebie, Bo każdy ma swój kres podróży. Pan Bóg ma dla Was w siódmym niebie Ciepłe posadki nocnych stróży. Więc przy okazji prośbę mamy Za tę piosenkę o Was prostą. Wpuśćcie nas przez niebiańskie bramy, Poza kolejnością. Łączcie się ciecie, na całym świecie Ostatni proletariusze. Podajcie szufle, wychylcie kufle Za wszystkich dozorców dusze. Wy, co czuwacie na pół etacie, Trzymając sztamę z księżycem. By Cię, gdy uśniesz, nie wyniósł z łóżkiem Jakiś gorący wielbiciel. Łączcie się ciecie, na całym świecie Ostatni proletariusze. Podajcie szufle, wychylcie kufle Za wszystkich dozorców dusze. Wy, co czuwacie na pół etacie, Trzymając sztamę z księżycem. By Cię, gdy uśniesz, nie wyniósł z łóżkiem Jakiś gorący wielbiciel.