Chodzą ulicami ludzie Maj przechodzą, lipiec, grudzień, Zagubieni wśród ulic bram. Przemarznięte grzeją dłonie Dokądś pędzą, za czymś gonią I budują wciąż domki z kart. A tam w mech odziany kamień, Tam zaduma w wiatru graniu, Tam powietrze ma inny smak. Porzuć kroków rytm na bruku, Spróbuj, znajdziesz jeśli szukać Zechcesz nowy świat, własny świat. Płyną ludzie miastem szarzy, Pozbawieni złudzeń, marzeń, Omijają wciąż główny nurt. Kryją się w swych norach krecich I śnić nawet o karecie, Co lśnić złotem nie potrafią już. A tam w mech odziany kamień, Tam zaduma w wiatru graniu, Tam powietrze ma inny smak. Porzuć kroków rytm na bruku, Spróbuj, znajdziesz jeśli szukać Zechcesz nowy świat, własny świat. Żyją ludzie, asfalt depczą, Nikt nie krzyknie, każdy szepcze, Drzwi zamknięte, zaklepany krąg. Tylko czasem kropla z oczu Po policzku w dół się stoczy I to dziwne drżenie rąk. A tam w mech odziany kamień, Tam zaduma w wiatru graniu, Tam powietrze ma inny smak.