Jezusie dziś narodzony, Smutna jest moja kolęda, Bo domu własnego nie mam I wieczny ze mnie przybłęda. A tak, jak Ty, nie umiem W szopie ubogiej, przy drodze, Narodzić się na nowo, Rozpocząć życie nowe... Więc chociaż mi w oczy wieje wiatr I chociaż mi drogę mgła zasnuwa, Chciałbym przy żłóbku Twoim stać, Chciałbym się Tobie na coś przydać. Więc chociaż mi w oczy wieje wiatr I chociaż mi drogę mgła zasnuwa, Chciałbym przy żłóbku Twoim stać, Chciałbym się Tobie na coś przydać. Jezusie dziś narodzony, Wiele już lat przeminęło Od Twego pierwszego przyjścia. Znów rozpoczynasz swe dzieło. Budzisz mnie w nocy zziębnięty, Wieczorem stajesz za progiem, Opieki chcesz, a powinieneś nam pomóc... Boś jest Bogiem! Powiedz, dlaczegoś taki mały I czemu leżysz tak ubogo? Myślisz, że sensu więcej znajdę, Jeśli za Tobą pójdę drogą? Powiedz, dlaczegoś taki mały I czemu leżysz tak ubogo? Myślisz, że sensu więcej znajdę, Jeśli za Tobą pójdę drogą? Jezusie dziś narodzony, Smutne jest moje śpiewanie... Tyle już wziąłem od Ciebie I tyle wciąż brak mi, Panie. Rzucić za siebie nie umiem Bagażu zbędnych zachcianek, Z których układam życie, Mój kolorowy składaniec. Więc chociaż mi w oczy wieje wiatr I chociaż mi drogę mgła zasnuwa, Chciałbym przy żłóbku Twoim stać, Chciałbym się Tobie na coś przydać. Więc chociaż mi w oczy wieje wiatr I chociaż mi drogę mgła zasnuwa, Chciałbym przy żłóbku Twoim stać, Chciałbym się Tobie na coś przydać. Więc chociaż mi w oczy wieje wiatr I chociaż mi drogę mgła zasnuwa, Pozwól przy żłóbku Twoim stać, Pozwól się Tobie na coś przydać.