Leżę sobie, nic nie robię, Chłodne piwko, jak w piosence, piję sobie, Może trochę jest mi wstyd, Lecz nie robię nic. Leżę sobie, liczę chmury, Lub na łóżku z baldachimem robię bzdury. Taki program mam na dziś, Trzeba jakoś żyć. Nic nie zdarzy się, Nie chcę zmieniać już nic, Bo po co? Przecież w oczach twych, Szczęście pięknie się skrzy, więc. Nawet pociąg, ten z daleka, Co to mógłby do Warszawy wziąć człowieka, Nie przyjedzie dzisiaj, Bo odwołałem go. Nic nie zdarzy się, Nie chcę zmieniać już nic, Bo po co? Przecież w oczach twych, Szczęście pięknie się skrzy, więc. Leżę sobie, nic nie robię, Zwykłe życie płynie obok ku ozdobie, Nie chce mi się nawet wstać, By się za coś brać. Nikt już teraz mi nie powie, Że udaję, jedno śpiewam, drugie robię, Że się mijam z treścią słów, Więc poleżę znów. Nic nie zdarzy się, Nie chcę zmieniać już nic, Bo po co? Przecież w oczach twych, Szczęście pięknie się skrzy, więc. Leżę sobie, nic nie robię, Zwykłe życie płynie obok ku ozdobie, Nie chce mi się nawet wstać, By się za coś brać. Nie chce mi się nawet wstać, By się za coś brać. Nie chce mi się nawet wstać, By się za coś brać. O nie! Ły byby dydyl, Lidyl didyl, Lidly jeeee.