Gdzie nie sięgnie wzrok nasz błędny, Błoto, bagna wokół nas. Nawet ptaków głos już zamilkł, Został niemy, martwy las. Bagienni my żołnierze I niechaj zawsze strzeże nas Bóg! Bagienni my żołnierze I niechaj zawsze strzeże nas Bóg! Bladym świtem mkną komanda, Pośród razów aż do krwi. Wystukują rytm saboty, Tęskniąc do wolności dni. O, ziemio ty przeklęta Czy ktoś cię zapamięta w zły czas? O, ziemio ty przeklęta Czy ktoś cię zapamięta w zły czas? Wokół rozciągnięte druty, W każdym śmiercionośny prąd. Kiedyż koniec naszej męki, Kiedyż wreszcie wyjdziem stąd! Od świtu aż do nocy Pod batem tej przemocy nasz los! Od świtu aż do nocy Pod batem tej przemocy nasz los! Wszędzie stoją posterunki, Zdolne strzelić prosto w łeb Trudno myśleć o ucieczce, Mając w myśli tylko chleb. Od rana do wieczora Pilnuje wściekła sfora tych psów! Od rana do wieczora Pilnuje wściekła sfora tych psów! Pada deszcz, czy słońce świeci, Katorżnicza praca wre Szpadel, kilof, czy łopata, Czy to już nie skończy się? My wszyscy tacy sami Idziemy z łopatami bez tchu! My wszyscy tacy sami Idziemy z łopatami bez tchu! Wynędzniałe my postacie, Siły całkiem brak już nam Nogi nas już nie chcą nosić, Wszędzie mokry, grząski szlam. Więźniarskie my szkielety. Mężczyźni i kobiety o tak! Więźniarskie my szkielety. Mężczyźni i kobiety o tak! Lecz pewnego dnia się skończy Czas pogardy, ból i trud Wróci na ojczyste ziemie Wolny już więźniarski lud. Żegnajcie, wrogie strony Koszmarny sen skończony i znój! Żegnajcie, wrogie strony Koszmarny sen skończony i znój!