Godzina piąta, minut trzydzieści, Kiedy pobudka zagrała, Grupa rezerwy szła do cywila, Niejedna panna płakała, Grupa rezerwy szła do cywila, Niejedna panna płakała. Niejednej pannie, żal się zrobiło, Gdy serce z bólu zadrżało, Że jej kochany szedł do cywila, A jej się dziecko zostało, Że jej kochany szedł do cywila, A jej się dziecko zostało. Na dworcu głównym, w mieście Włocławku, Wszystkie się panny zebrały, Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku, Na rezerwistów czekały, Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku, Na rezerwistów czekały. Lecz to nie honor dla rezerwistów, By na peronie z panną stać, Wsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami, Tak się pożegnał z pannami, Wsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami, Tak się pożegnał z pannami. Wsiadł do pociągu, usiadł przy oknie, A pociąg ruszył z łoskotem I wszystkie panny głowy spuściły, Poszły do domu z powrotem, I wszystkie panny głowy spuściły, Poszły do domu z powrotem. Nazajutrz rano poszły do sztabu, Pytać o adres miłego, Szef sztabu na to im odpowiedział: "U nas nie było takiego". Szef sztabu na to im odpowiedział: "U nas nie było takiego"! Poszły do domu, siadły przy piecu, I tak cichutko płakały. "Synu, ach synu, ojciec w cywilu, A jego adres nieznany". "Synu, ach synu, ojciec w cywilu, A jego adres nieznany".