Tak często pytają dlaczego, Bez końca w piosenkach się śpiewa, O maju, o raju, o łzach i o bzach, O słowiku, tęsknocie i drzewach. I dziwisz się rymom, że ckliwe, Że ciągle się ktoś tam w nich smuci. Przyznasz rację piosenkom, Że są jednak prawdziwe, Gdy ta jedna, ta jedyna cię porzuci. Kiedy przyjdzie taka chwila, Że zatęsknisz za dziewczyną I zrozumiesz, że ją jednak bardzo kochasz. Gdy ci wtedy przyjacielu, Same z oczu łzy popłyną. Mimo woli, rym choć smutny, będzie "szlochasz". Dawnych, jasnych chwil wspomnienia, Tak jak wiosna wrócą znów I wyłączną będą treścią, Twych tęsknoty pełnych snów. I gdy wtedy ujrzysz w parku Z pierwszej wiosny znane bzy, Taki smutny ci się złączy rym do "łzy". La la la la la la la la... La la la la la la la la... La la la la la la la la la la la... Kiedy przyjdzie taka chwila, Że zatęsknisz za dziewczyną I zrozumiesz, że ją jednak bardzo kochasz. Gdy ci wtedy przyjacielu, Same z oczu łzy popłyną. Mimo woli, rym choć smutny, będzie "szlochasz". Dawnych, jasnych chwil wspomnienia, Tak jak wiosna wrócą znów I wyłączną będą treścią, Twych tęsknoty pełnych snów. I gdy wtedy ujrzysz w parku Z pierwszej wiosny znane bzy, Taki smutny ci się złączy rym do "łzy".