Codziennie nieźle ubrany gość, W konieczność zamienia mi zwykłe zło. Uczciwie i obiektywnie tak, Maluje mój świat. Skrojeni na miarę moich wad, Sprzedawcy powiedzą mi, co bym chciał. Emocje wyprane w hicie dnia, Zapłacę i mam. Gdy patrzę w Twoje oczy, Każdej nocy, Krzyczeć mi się chce. Bo patrząc w Twoje oczy, Którejś nocy, Wiem, że stracę Cię. Do słońca odwracam dziką twarz, Niech płynie zwyczajna, jak życie łza. W kieszeni zaciskam palce w pięść, I idę coś zjeść. Gdy patrzę w Twoje oczy, Każdej nocy, Krzyczeć mi się chce. Bo patrząc w Twoje oczy, Którejś nocy, Wiem, zabiorą Cię. Gdy patrzę w Twoje oczy, Każdej nocy, Krzyczeć mi się chce. Bo patrząc w Twoje oczy, Którejś nocy, Wiem, zabiorą Cię. Gdy patrzę w Twoje oczy, W Twoje oczy, W Twoje oczy.