Nie Jef, nie jesteś sam I wierz mi, robisz błąd, Gdy tak rozpaczasz, że Kolejna z twoich dam Tleniona zołza blond Puściła w trąbę cię. Jef, sam nie jesteś, nie I wierz mi, że to wstyd, Gdy ronisz gorzkie łzy, Że to półkurwie złe Wymalowane zbyt Wypchnęło cię za drzwi. Więc nie rób dłużej Pośmiewiska z siebie Dla zgorszonych mam i cioć. Z chodnika wstań, Spadamy stąd, Spadamy, Jef, Chodź, chodź. Chodź, mam jeszcze parę stów, Pójdziemy przepić je, Niedrogie bistro znam. Chodź, gdy stracę parę stów, Też bracie nie martw się, Jak król mam kredyt tam. Będziemy tęgo jeść Krewetki, frytki raz, Krewetki, frytki bis I wino pić do dna. Gdy nie pomoże To zmienimy lokal, Bo Madame Andre od dziś Dziewczyny nowe ma. I świat się będzie śmiał I zaśpiewamy znów, Jak kiedyś, ile sił. Jak gdybym forsę miał, Jak gdybyś młody był. Nie Jef, nie jesteś sam, Więc rozchmurz bracie twarz I dźwignij cielsko swe Wiem, że pod swetrem tam Pęknięte serce masz, Że ciężko ci i źle. Jef, Jef, nie gadaj mi, Że prosi serce twe O ostateczny cios, Że czeka szyja twa Na zaciśnięty sznur, Że tak swój skończysz los. Dokoła widzów moc Niekiepskie kino ma Za darmo z ciebie Jef, Więc wstawaj już. Spadamy stąd, Spadamy Jef, Psiakrew. Chodź, gitarę jeszcze mam, Dla ciebie błysną z niej Płomyki jasnych nut. Chodź, piosenki takie znam, Co ulżą doli twej, Rozgrzeją serca lód. Sprawdzimy w banku Kurs dolara USA, Skoczymy tam na mur, Gdy los ciut grosza da. Gdy smutny będziesz wciąż, Poradzę ci, psia mać, Co zrobić, żeby się Rockefellerem stać. Znów zaśpiewamy tak, Jak gdyby każdy z nas Na śmierć zapomniał już, Że kieszeń pusta A parszywa starość tuż. Jef chodź, Chodź Jef, Jef.