Moja muza lekka jak mgiełka, Moja muza trzyma się diety, Przyczepiła Always skrzydełka, Moja muza, sponsor poety. Nosi spodnie wytarte ona, I czapeczkę błazna na głowie, Czasem siorbnie zupki Kuronia, Bezrobotna jak ja, wędrowiec. Moja muza liczy zasiłek, Czy jej starczy na opłaty, I oddycha, co drugą chwilę, Tak oszczędza jak ja jej partner. Ona wiedzie mnie niby ślepca, Z ciężarami, z miną wielbłąda, A ja ciągle wierny pochlebca, Mówię: ale dobrze wyglądasz. Moja muza pod dobrą datą, Która żyje wodą i chlebem, I zalega ciągle z opłatą, Za to miejsce pod gołym niebem. Moja muza kulawym lotem, Usiłuje marzeniom sprostać, Pewnie jutro zdechnie pod płotem, Moja muza, swojska i polska. Moja muza kulawym lotem, Usiłuje marzeniom sprostać, Pewnie jutro zdechnie pod płotem, Moja muza, swojska i polska.