Gdy ostatnią nierentowną zamkną stocznię, I załoga pójdzie szukać nowych dróg, Nie ciesz się, że bracie teraz już odpoczniesz, I do nowej pracy pójdziesz choćbyś mógł. Gdzie popatrzysz stara bida, chociaż swojska, Już nie piszczy, bo schowała się wśród cen, Chociaż na ulicy jakby coś mniej wojska, Lecz ogólny widok jednak już nie ten. Jak tu żyć od nowa w starym nowym świecie, Gdzie tych obietnic niespełnionych dawny blask, Już nie ma śmiechu, gasną światła w kabarecie, Choć kilku błaznów wraca znów do dawnych łask. Został ortalion przez lata sprany, Został ortalion sfatygowany, Dobrze, że człowiek w niego wszedł, Grunt, że nie świeci goły grzbiet. Został ortalion kabaretowy, Został kabaret ortalionowy, Tak się ubieram jak mnie stać, Urwał się guzik, urwał mać! Tu coś pełza, to reforma?, Nie to ślimak, Może kiedyś się rozpędzi, kto go wi, I posady odpowiedniej nigdzie nie ma, Na zasiłek sobie człowiek poszedłby. Do kolejki! Warknie pani w kwaterunku, Przecież mosty jeszcze stoją, masz gdzie spać, Wszystkie grzechy Ci dopiszą do rachunku, Jest reforma, Ty od państwa chciałbyś brać? Tak kryzys minął, nie ma wyjścia z sytuacji, Na nowy czekać nie opłaca się, bo on Nie taki głupi, by ujawniać się przed czasem, Więc co zostało? Został tylko ortalion. Został ortalion przez lata sprany, Został ortalion sfatygowany, Dobrze, że człowiek w niego wszedł, Grunt, że nie świeci goły grzbiet. Został ortalion kabaretowy, Został kabaret ortalionowy, Tak się ubieram jak mnie stać, Urwał się guzik, urwał mać!