Żyłeś przez tyle dni, autograf mu dałeś, By odjechać i znów się spotkać z nim. Dosięgło cię, aż pięć kul, By zadać śmiertelny ból, By zdławić głos, co jeszcze śpiewać mógł, Mógł brzmieć, mógł ludziom radość dać. Kto wie, kto wie, co jeszcze mógłbyś grać. Miliony zranionych serc Żałobą pokryły się pytając; Kto odważył się? Twa Yoko nie będzie już, Wsłuchiwać się w sens twych słów. Od teraz nie zaśpiewasz jej już nic, Lecz mit, mit Johna dalej trwa. Twój głos, twój styl pozostał w wielu z nas. Johnny! Woła cię świat, wołam cię ja! Johnny! Czy taki miał być koniec twych dni? Idolu wrażliwych serc, Twój fan ci oddaje cześć Czekając, kiedy spotka cię. Nie płaczę, bo szkoda łez, Że świat tak okrutny jest, Zabija, bezlitośnie szerzy śmierć. Skąd więc ma pokój na nim być? Kto wie, kto wie czy warto dalej żyć? Johnny! Johnny, czy mam zostać tu sam? Nie! Johnny! Czy "Give peace a chance" ma jeszcze sens?