Zaczął się kolejny dzień, Kawa zamiast pompek, Szybki prysznic, chleb i dżem, Potem pies chciał mnie zjeść, Czeski film, ale to jeszcze nic. Urwałem znów sznurówkę i Stłukłem lustro w drobny pył, Kanar wlepił karę mi, Myślę pech, ale niech, taki dzień, Myliłem się. Było tak: Podeszła i patrzy w oczy jak Ktoś, kogo znasz od tysięcy lat, Mówię wam to był strzał. Nie wierzę sam, Ukradło mnie całkiem dziewczę to O karmelowych oczach, nie ma co, Mówię wam, nie ma mnie. Odeszła, a z nią po niej ślad, mhm… Jakby jej nie było, Wryło mnie jak pomnik w plac, Mówię wam bez dwóch zdań, cały dzień Ruszyć się nie mogłem. I tak to się odbyła ta, Ta kradzież mego ego, o! Na ulicy w środku dnia Nawet cień ze mnie Nie został bo spotkałem ją. Było tak podeszła i patrzy w oczy jak Ktoś kogo znasz od tysięcy lat, Mówię wam to był strzał. Nie wierzę sam, Ukradło mnie całkiem dziewczę to O karmelowych oczach, nie ma co, Mówię wam, nie ma mnie, nie, nie, nie, Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie wierzę sam Podeszła i patrzy w oczy jak, mhm… Ktoś kogo znasz od tysięcy lat, o! I mówię wam, nie ma mnie. Nie e, nie e, nie, nie ma mnie po za nią, Bo bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie. Nie ma mnie, nie ma, Nie ma mnie, po za nią, Bo bez niej, nie, bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie. Nie ma mnie, nie ma, Nie ma mnie, po za nią, Bo bez niej, nie, bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie. Nie ma mnie, nie ma, Nie ma mnie, po za nią, Bo bez niej, nie, bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie. Nie ma mnie, nie ma, Nie ma mnie, po za nią, Bo bez niej, nie, bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie. Nie ma mnie, nie ma, Nie ma mnie, po za nią, Bo bez niej, nie, bez niej, bez niej nie to samo. Karmelowe oczy skradły mnie.