Nie będę do Pana telefonował, nie będę. Raz po dobrej wódce, gdy już dobrze dniało, Wracałem ramię w ramię Z Pańskiego parkanu ścianą Zwierzaliśmy się sobie, ja chlipałem trochę, Że mi się nie układa, Że słabo tańczę i tak w ogóle... Wiedziałem, że na Rajskiej masz, Masz Pan posesję, masz Pan sad. Zobaczyłem jabłoń I reglamentowany jej kwiat. Wtedy do ucha zaczął pieprzyć ktoś, Ktoś kogo Pan nigdy nie lubiłeś. Jakby co to się wyprzesz, Powiesz, że po dobrej wódce byłeś. Nie będę do Pana telefonował, nie będę. Nie będę do Pana telefonował, nie będę. Pieprzył, że jabłko jest jak wolność... Gwizdnij je, chyba umiesz? Zwiń je, a wolność pokochasz i zrozumiesz. Pieprzył, że jabłko się należy. No jak, zwinąć nie umiesz? To wolności nie kochasz I nigdy nie zrozumiesz. Kleił, że fajny gość ze mnie, Że dam sobie radę. Mówił: Ja tu będę kukał, Ciebie na parkan podsadzę. Pamiętam to dobrze. Rajska 888, Skoczyłem przez parkan I Pański pies mnie dosięgł. Nie będę do Pana telefonował, nie będę. Nie będę do Pana telefonował, Nie będę, nie będę. Skoczyłem przez parkan, Pański pies mnie dosięgł, Pamiętam, to dobrze, Rajska 888. Urągałem. Pański pies mnie karcił, Okaż Pan co nieco troski, Podejdź Pan, Panie do okna I uchyl choć zazdrostki. Aaaa! O Panie, o Panie... O Panie, o Panie... O Panie, o Panie, o Panie... Nie będę do Pana telefonował, Nie będę nachodził, Głowy Pana nie będę psował, Lecz przyjdzie dzień, Zapiszczy coś u Pańskich drzwi, To w wiatru łapie, Stać będziemy my, ja i moje spięte CV. [wokaliza]