Jak niegdyś Danae, Że wspomnę dla przykładu Przez lata już całe Mam słabość do opadów. Byle spadł deszcz lub grad, Milszy mi jest świat. Gdy dach mi przecieka Podstawiam ja naczynka, I już mnie urzeka kropelek sonatinka: Plim plum plam, Plam plum plim. Ach, jak miło z nim! Gdy w skromnej mej izdebce Pada sobie deszcz, Chlupie, chlapie, Chlepce, chłepce, szepce deszcz. To cieniuteńką stróżką Zdobi sufit w szereg map, To mi znów na uszko, Cichutko kap kap kap. A chociaż deszczyk To jest rodzaj kolosalnych łez. To mi chlup, chlup, chlup, To mi chlap, chlap, chlap, To mi plum, plum, plum, To mi kap, kap, kap, To mi wesolutko Z deszczykiem moim jest. Gdy w skromnej mej izdebce Pada sobie deszcz, Chlupie, chlapie, Chlepce, chłepce, szepce deszcz. To cieniuteńką stróżką Zdobi sufit w szereg map, To mi znów na uszko, Cichutko kap kap kap. A chociaż deszczyk To jest rodzaj kolosalnych łez. To mi chlup, chlup, chlup, To mi chlap, chlap, chlap, To mi plum, plum, plum, To mi kap, kap, kap, To mi wesolutko Z deszczykiem moim jest. I zamiast naiwnie Na deszczyk utyskiwać, Ja myślę przeciwnie, O jego pozytywach. O tym, że życie czcze Gdy ustają dżdże. Z deszczyka jest grzybek, Zeń woda jest dla rybek. Zeń owoc dla drzewek, Zeń groszek dla marchewek. Z jego ros, krzepnie kłos Więc się cieszmy w głos. Gdy w skromnej mej izdebce Pada sobie deszcz, Chlupie, chlapie, Chlepce, chłepce, szepce deszcz. To cieniuteńką stróżką Zdobi sufit w szereg map, To mi znów na uszko, Cichutko kap kap kap. A chociaż deszczyk To jest rodzaj kolosalnych łez. To mi chlup, chlup, chlup, To mi chlap, chlap, chlap, To mi plum, plum, plum, To mi kap, kap, kap, To mi wesolutko Z deszczykiem moim jest. Aha!