Pytasz mnie, co właściwie cię tu trzyma, Mówisz mi, że nad nami szare mgły. Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna? I cóż ja, i cóż ja odpowiem ci. Może to ten szczególny kolor nieba, Może to tam przeżytych tyle lat. Może to ten pszeniczny zapach chleba, Może to pochylone strzechy chat. Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach, Może przed domem ten wiosenny zapach bzu. Może bociany, co wracają tam do gniazda, Coś, co każe im powracać tu. Mówisz mi, że inaczej żyją ludzie, Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej. Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień, Mówisz mi, długie noce, krótkie dnie. Mówisz mi, słuchaj stary jedno życie, Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd. Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie, Czy to warto, tak pod górę, tak pod prąd. Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach, Może przed domem ten wiosenny zapach bzu. Może bociany, co wracają tam do gniazda, Coś, co każe im powracać tu. Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka, Może melodia, która w sercu cicho brzmi. Może mazurki, może walce Fryderyka, Może nadzieja doczekania lepszych dni, Lepszych dni, lepszych dni.