Zawieja i beznadzieja, Złota Jerozolima, A w biednym Betlejem Pani Syneczka w grocie powiła. Zima się ludzi trzyma, Złote denary wszędzie, Bieda straszna w Betlejem Tam tylko Pan przybędzie. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce. Nie do złota i mirry, Nie do różanych pachnideł, Ale do szopki w zawieję, Tej nocy Pan do nas przybył. Nie do wieży z księgami, Gdzie mędrcy świata najwięksi, Ale w szopie, w zawieję, Gdzie pastuszkowie są pierwsi. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce. Do szopy, do szopy wszyscy, Kto ogrzać pragnie ręce, Z darami, z darami, z darami, By odtajało serce.