Pochodzę z domu z zasadami, Nie miałem nigdy rendez vous, Na spacer zawsze z rodzicami I wszędzie z nimi tam i tu. Bym poszedł sam to nie ma mowy, O flircie ani mi się śni, Codziennie tort czekoladowy Na podwieczorek dają mi. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Bo słodyczy mam już dość. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość. Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość. Gdy były moje urodziny, Och, nie zapomnę tego dnia! Był u nas całej zjazd rodziny I każdy prezent dla mnie miał. Prezentów się zebrało wiele, Czekoladowy cały stos, A ja się tak zdenerwowałem, I zaśpiewałem tak na głos. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Bo słodyczy mam już dość. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość. Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Bo słodyczy mam już dość. A ja nie chcę czekolady, Chcę, by miłość dał mi ktoś, Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość. Chcę, by zabrał mnie od mamy, Chcę, by zrobił to na złość.