Świt w więzieniu mego ciała, Budzę się. Czuję jak me serce więźnia Tłoczy krew. Żeby wstać, Żeby iść, Żeby żyć. Kiedy ziemia drży, Drży też serce me. Kiedy płacze ktoś krzywdzony, Płaczę też. Trzeba wstać, Otrzeć łzy, Trzeba żyć. Trzeba wstać I wierzyć, że z więzienia ciała można wyjść. Trzeba wstać I wierzyć, że po drugiej stronie dobro jest. Trzeba żyć To przecież Stwórca kazał sercu memu bić. Trzeba iść! Do moich rąk przychodzą nocą Głodne psy. Ich skowyt szarpie me sumienie, Rani sny. Lecz trzeba śnić, Trzeba być, Trzeba żyć. Trzeba wstać I wierzyć, że z więzienia ciała można wyjść. Trzeba wstać I wierzyć, że po drugiej stronie dobro jest. Trzeba iść To przecież Stwórca kazał sercu memu bić. Trzeba żyć! Trzeba żyć I wierzyć że, po drugiej stronie dobro jest. Zabierz mi Wrażliwość na bezbronnych, strach i ból. Muszę żyć To przecież Stwórca kazał memu sercu bić. Muszę żyć i wierzyć, że I wierzyć, że z więzienia ciała można wyjść. (Trzeba żyć!) Daj mi choć okruch swego chłodu, Pozwól odkryć w sobie spokój. (Trzeba trwać!) Pozwól we mnie życie wzbudzić, Pozwól jeszcze mocniej poczuć. (Trzeba żyć!) Daj mi okruch swego chłodu, Pozwól jeszcze mocniej poczuć. (Trzeba trwać!) Poczuć, poczuć, poczuć, poczuć, Poczuć, poczuć!