Gdy zapada, zapada zmierzch, To trudno łzy twoje dostrzec, Bo wszystko osłania noc. Twój płacz i śmiech, Twój śmiech i płacz I wszystkie tęsknoty spełnienia, Bo wszystko osłania noc. I modlisz się, Niech przyjdzie dzień. Tak bym chciała móc zrozumieć, Że każdy dzień jest łaską, Umieć nie bać się zmierzchu, Nocy szepnąć „dobranoc” I oczy zamknąć z ufnością, Nocy szepnąć „witaj” Na skraju dnia, na skraju snu. Kiedy przyjdzie, przyjdzie dzień, To w twoje oczy chcę spojrzeć, Bo wszystko odsłania dzień. Twój płacz i śmiech, Twój śmiech i płacz I wszystkie tęsknoty spełnienia. Bo wszystko odsłania dzień I modlę się, Miej dobry dzień. Tak bym chciała móc zrozumieć, Że każdy dzień jest łaską, Umieć nie bać się zmierzchu, Nocy szepnąć „dobranoc” I oczy zamknąć z ufnością, Nocy szepnąć „witaj” Na skraju śmierci, na skraju życia. O dobrą drogę dla was, O dobrą drogę dla nas, O dobrą drogę dla was, O dobrą drogę dla nas, Modlę się Boże, Modlę się Boże. O dobre przejście dla was, O dobre przejście dla nas, O dobre przejście dla was, O dobre przejście dla nas, Modlę się Boże, Modlę się Boże. O dobrą śmierć dla was, O dobrą śmierć dla nas, O dobrą śmierć dla was, O dobrą śmierć dla nas, Modlę się Boże, Modlę się Boże. O dobre życie dla was, O dobre życie dla nas, O dobre życie dla was, O dobre życie dla nas, Modlę się Boże, Modlę się Boże.