Kochanie strzeż się, strzeż, Kochanie ostrożnie, Nie podchodź tak blisko płomieni, Jeśli nie chcesz w popiół się zmienić, proszę. Kochanie strzeż się, strzeż, Bo z miłością jak z ogniem, Jeśli nie chcesz, By do cna cię strawił, kotku Z miłością nie ma zabawy. I tak zaczyna się Ta niewiarygodna historia, Choć ostrzegałam go, On płonął jak żywa pochodnia, Więc jaki sens w kochaniu jest, Gdy wokół miejsca brak Dla spalonych serc. Kochanie ty strzeż się, strzeż. Mhmm... mhmm... Kochanie nie zbliżaj się, Kochanie ostrożnie. Nie prowokuj mych ust czerwieni, Nie sobie jesteśmy przeznaczeni. I tak zaczyna się Ta niewiarygodna historia, Choć ostrzegałam go, On płonął jak żywa pochodnia, Więc jaki sens w kochaniu jest, Gdy wokół miejsca brak Dla spalonych serc. Kochanie ty strzeż się, strzeż. Mhmm... Kochanie, więc Śpiesz się, śpiesz, Bo życie tak krótkie jest I zamiast dalej tak tonąć wolę Choć raz w swoim życiu spłonąć. I tak zaczyna się Ta niewiarygodna historia. Choć ostrzegali mnie, Ja płonę jak żywa pochodnia, Jak pochodnia, jak pochodnia. Bo taki sens w kochaniu jest, Że choć miejsca brak Dla spalonych serc to ja. Tyle spalonych serc. Kochanie ja też, Kochanie ja też, Kochanie, też spłonąć chcę.