Odnalazłem cię w kawiarni, Gdy na scenie Skaner grał. Byłaś wtedy taka śliczna, Jak wiosenny kwiat. Miałem podejść już do ciebie, Lecz był szybszy tamten gość. Ty skoczyłaś mu w ramiona, A mnie zżera złość. Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna? Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna? Nie przepraszaj mnie już więcej, I nie przychodź więcej tu. Nie obiecuj, że się zmienisz, Ja nie wierzę już. Zadzwoń jeszcze kiedyś do mnie, Tych numerków nie zapomnisz, Choć zapomnisz mnie. Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna? Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna? Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna? Kino, kino, kino, istne kino, Ja nie mogę być już z mą dziewczyną. Ona pali, pije, kumpli ma, Jak ją uratować z tego dna?