Na przystanku trajlusiowym, Słychać takie są rozmowy: "Co za cudna tu maszyna, Sunie prosto jak po szynach." Zaraz ktoś mnie wręcz zaprzeczy, Co pan gada takie rzeczy? Pan szanowny plecie bzdury, Jakie szyny? A u góry? Trojlebusem po Warszawie Suniesz miękko jak po trawie. Choć nie jedna to przyczyna, Chciałbyś wysiąść nie wytrzymasz. Bo na odcisk ktoś Ci wdepnie, To znów łokieć w żebra wetknie. Jechać musisz bez pardonu, Wsiadłeś z tyłu, wyłaź z przodu. I proszę śmielej, a będzie weselej. Kto tam na przedzie bez biletu jedzie? Proszę się pakować na bilet nie żałować. Synek!? Przewiózłbym Cię na dachu, Ale sam jestem w strachu. Panie konduktorze, Proszę przystawkę i lożę... Bez reszty... Miły panie konduktorze, Czy pan bilet sprzedać może? Kto normalny, kto ulgowy? Proszę bardzo już gotowy. Na żądanie miłe panie, Proszę bardzo trajluś stanie. A kto tylko przodem wchodzi, Pardon, ale se zaszkodzi. Dziś pomkniemy przez przystanki, Wymarzone me kochanki. Na początek plac Zawiszy, Czy tam z przodu każdy słyszy? Tylko skręcim Koszykowa, Trajluś śmiga, jaka mowa. Potem Piękna, Myśliwiecka, Łazienkowska, Czerniakowska. I proszę bez zabawki, Pchać się między ławki. E! Panie konduktorze, Masz pan powodzenie, Jak tramwaj w Boże Narodzenie. I kto płaci ten nie straci, Jak w ruskim banku. Inkasuję dolary, ruble tylko złote, Funty, franki, marki jako podarki, He! Panowie w cyklistówce Płacom po złotówce, A panie połowę, trzymają się za głowę. Wejdź wyżej kochanku, Bo Cię wypchną na przystanku. Panie konduktorze, stoi umowa Dla mnie cały, a dla teściowej połowa. A co teściowa karmiąca? He he... umierająca. Proszę dla szanownego dziedzica, Z wielką przyjemnościom i radościom. Panie motorniczy, no to gazu, Szyby myte, pałąk w górę i na kitę. Jest zajezdnia proszę Chełmska, I wysiadka wpierw płeć żeńska, do widzenia.