Nawet jeśli źle nam wróżą, My za życie toast wznieśmy winem z róży. Przybyło nam po kilka lat, Niby ten sam, a jakże inny wokół świat. Nie łatwiej żyć, nie łatwiej nam Dobrnąć z fasonem razem do Piotrowych Bram. Ale wierzę, tak bardzo wierzę w nas, W ciebie i w siebie i w ten zwariowany czas. Ale wierzę, choć ludzi jakaś część Miałaby znów o końcu świata pleść I o tym jak tę karę niebios znieść. Nawet jeśli źle nam wróżą, My za życie toast wznieśmy winem z róży. Mówią, że wiatr, że wicher dmie, I że z tym wiatrem bieda z nędzą do nas mknie. I co, że wiatr, że struny drżą, Skoro to oczu twoich blask rozjaśnia dom. Bo ja wierzę, tak bardzo wierzę w nas, W ciebie i w siebie i w ten zwariowany czas. Wierzę, choć jakaś ludzi część Miałaby znów o końcu świata pleść I o tym jak tę karę nieba znieść. Nawet jeśli źle nam wróżą, My za życie toast wznieśmy winem z róży. Księżyca sierp na niebie tkwi, Na niebie słońce, a po nocach znowu dni. hmmmm... Więc będzie tak jak miało być, Ot najzwyczajniej dokąd Bóg zezwoli żyć. Bo ja wierzę, tak bardzo wierzę w nas, W ciebie i w siebie i w ten zwariowany czas. Bo ja wierzę, choć jakaś ludzi część Miałaby znów o końcu świata pleść I o tym jak tę karę nieba znieść. Toast wznieśmy za nas!