Wszyscy za złe mają mi, Wszyscy wytykają mi, Że po nocach się wałęsam, I, że jestem jak nie ten sam, Że każde słowo mi się zmienia w rym, Zamiast chodzić fruwałbym, Zamiast mówić, ale mniejsza, Najważniejsza jest jedna rzecz. Chcecie, to wierzcie, chcecie, nie wierzcie, A ja się kocham, kocham i już, I nie w dziewczynie a w pewnym mieście, Powiecie wariat, trudno, cóż. A stało się to w dzień lipcowy, W środę, czy w piątek, mniejsza z tym, Wychodzę sobie z Koszykowej, I nagle patrzę M.D.M. I chcecie wierzcie, chcecie, nie wierzcie, Że z tą miłością kłopot mam, Bo zakochałem się w swoim mieście, Lecz nie ja jeden, nie ja sam. Tyle dziewcząt człowiek zna, Tylko wybrać, ta, czy ta. Każda serce odda chętnie, A ja jakoś obojętnie, No trudno, chociaż, co się tyczy mnie, Zasadniczo, czemu nie, Lecz na razie, lecz chwilowo, Daję słowo to śmieszna rzecz. Chcecie, to wierzcie, chcecie, nie wierzcie, A ja się kocham, kocham i już, I nie w dziewczynie a w pewnym mieście, Powiecie wariat, trudno, cóż. A stało się to w dzień lipcowy, W środę, czy w piątek, mniejsza z tym, Wychodzę sobie z Koszykowej, I nagle patrzę M.D.M. I chcecie wierzcie, chcecie, nie wierzcie, Że z tą miłością kłopot mam, Bo zakochałem się w swoim mieście, Lecz nie ja jeden, nie ja sam.