Kogut na wieży, na wieży kogut Zapiał i kury uśpiły się, A ktoś półsłodkie odbija w mroku Bracia sokoły piją, no nie? W przepysznie rżniętej wina szklanicy, Zasnął gdzieś na dnie musztardy smak, A gdyby wszystkie gardziołka zliczyć To jak my pili, no to pił tak: Jo, Miecek Chaliniok, Rumek Stramka, Młodszy Stramka, Jędrek od Kapliców, I tyn, wiecie no, tyn. A co było potem, co potem było Niech wam opowie mój tęskny śpiew, Jak nas napadło liczebną siłą, Pi razy oko dwudziestu trzech. Zapłaczum ojce, zapłaczum matki Zemglone lube padną na wznak Bo się zaczęły okrutne jatki, A jak my bili, no to bił tak: Jo, Miecek Chaliniok, Rumek Stramka, Młodszy Stramka, Jędrek od Kapliców, I tyn, wiecie no, tyn, no. A wśród nocnej ciszy, wśród ciszy nocnej, Zabrzmiał bojowy okrzyk: łooo ty! I już kolega trafiony mocniej Zmrużył oczęta, o szczęściu śni. A gdy w miasteczku świt wstawał złoty, Gdy się na wieży obudził ptak, Przez oczerety błota i płoty, Jak uciekali, uciekoł tak: Jo, Miecek Chaliniok, Rumek Stramka, Młodszy Stramka, Jędrek od Kapliców, I, i tyn, wiecie no, no tyn no, No, no tyn, świętej pamięci, no.