Bo jo kochom się opalać, Czuć na sobie słońca żar. Bo jo kochom się opalać, To natury wielki dar. Zrobi zy mie czekolada, To dopiero momy cud. A nadzienie, powiem skromnie, Takie słodkie, ach som miód. Łotwierom rano jedno oko I badom czy już słonko lśni. Jak łono klupie w moje okno, To dziób się festy śmieje mi. Łoblykom grabko badykostium, Na balkon deka ciągna już. Szpangami spinom moje włosy, We flaszce woda to je mus. Bo jo kochom się opalać, Czuć na sobie słońca żar. Bo jo kochom się opalać, To natury wielki dar. Zrobi zy mie czekolada, To dopiero momy cud. A nadzienie, powiem skromnie, Takie słodkie, ach som miód. Godziny cołkie moga leżeć, Na plecach, brzuchu, bele jak. Możecie wcale mi nie wierzyć, Że idzie lyniuchować tak. Czasym się spola, to nie problym, Maślonka zawsze w doma mom. Zaś słonku na tym niebie modrym, Opolić ciało moje dom. Bo jo kochom się opalać, Czuć na sobie słońca żar. Bo jo kochom się opalać, To natury wielki dar. Zrobi zy mie czekolada, To dopiero momy cud. A nadzienie, powiem skromnie, Takie słodkie, ach som miód. Bo jo kochom się opalać, Czuć na sobie słońca żar. Bo jo kochom się opalać, To natury wielki dar. Zrobi zy mie czekolada, To dopiero momy cud. A nadzienie, powiem skromnie, Takie słodkie, ach som miód. Bo jo kochom się opalać, Czuć na sobie słońca żar. Bo jo kochom się opalać, To natury wielki dar. Zrobi zy mie czekolada, To dopiero momy cud. A nadzienie, powiem skromnie, Takie słodkie, ach som miód.