Namiętne bójki z chłopakami, Piekący w sercu ból przegranej, Podbite oko, wstydu łza, Dramaty mych szczenięcych lat. Zawsze w pobliżu była mama, Wszechmocna, mądra, ukochana. To ona nauczyła mnie, Że nigdy nie jest aż tak źle. Nie jest źle, nie jest źle, Jeszcze nie, Jeszcze nie dziś, nie o tej porze. Wiosenne wody, pierwsza miłość, Wagary, owocowe wino. I nagle na pogodnym tle Matura, jak ponury cień. A potem jesień w strugach deszczu, I twoje studia w obcym mieście. Tęsknota, listów coraz mniej, I na pociechę refren ten. Nie jest źle, nie jest źle, Jeszcze nie, Jeszcze nie dziś, nie o tej porze. Nie jest źle, nie jest źle, Nie aż tak, żeby już być nie mogło gorzej. Nadeszła dziwna życia pora, Nim spojrzę w jutro, już jest wczoraj. Oglądam zwariowany film, Nie umiem się odnaleźć w nim. Co będzie jutro, jeszcze nie wiem, Pomysłów brakło mi na siebie, Lecz z całych sił uwierzyć chcę, Że nie jest ze mną aż tak źle. Nie jest źle, nie jest źle, Jeszcze nie, Jeszcze nie dziś, nie o tej porze. Nie jest źle, nie jest źle, Nie aż tak, żeby już być nie mogło gorzej. Nie jest źle, nie jest źle, Jeszcze nie, Jeszcze nie dziś…