Codziennie mówię sobie będzie dość, Lecz natychmiast znów go słyszeć chcę, Więc nakręcam gramofon. I znowu śpiewa mi His Master´s Voice, O tym, jak ogromnie kocha mnie. Choć wcale go nie ma, Ja cała w marzeniach, Że jego miłość wiecznie będzie trwać, Wiecznie trwać. Że prawie jak Gatsby Obsypać mnie rad by deszczem róż, I perły do stóp kłaść, A to wszystko nieprawda. Codziennie mówię sobie będzie dość, Nie ma rady, znów go słyszeć chcę Więc nakręcam gramofon. Rozsądek nie chce coś do głosu dojść. I w nastroju nostalgicznym tkwię. Wyciągam z szufladki, Szaliki i szmatki, Na szyi wieszam sztucznych pereł sznur, Pereł sznur. Bo wiem, że mój Gatsby, W nich widzieć mnie rad by, Że i on tak tęsknić też by mógł, A to wszystko nieprawda. Codziennie mówię sobie będzie dość, Ale jeszcze chwilę tęsknić chcę Więc nakręcam gramofon. Aż nagle płyta coś zacina się, I własnego pana słyszę głos, I własnego pana słyszę głos.