Ja nie chcę znów za dużo mieć, Nie mało też, Pierścionki dwa, przyjaciół w brud, Parasol w deszcz. I modny strój i dobry but, I jeszcze żeby stał się cud. Oddałabym pierścionki te i pończoch sto, By z tobą hen, do nieba biec i znów na dno, Bo kiedy w nas przygaśnie blask, Ty dla mnie skradniesz jedną z gwiazd. On tak ładnie kradnie, co się da, Te brylanty, fanty, futra lwa, Gdy ktoś coś przeciwko niemu ma, To nie ja, to nie ja. On tak ładnie kradnie, że Miło przy nim i na dnie Moje serce także w końcu skradł No i wpadł, no i wpadł. Ty nie chcesz znów za dużo mieć, Nie mało też, Pierścionki dwa, przyjaciół w brud, Parasol w deszcz, I modny strój i dobry but, I jeszcze żeby stał się cud. Oddałabyś sukienki swe i pończoch sto, Bym z tobą hen, do nieba biegł i znów na dno. Bo kiedy w nas przygaśnie blask, Dla ciebie skradnę jedną z gwiazd. Za dobrze nam ze sobą jest, Za dobrze nam Za mało chmur, za mało łez przy tobie mam Uliczny kurz ma zapach róż, A w dali czeka siedem zórz, A w dali czeka siedem zórz, A w dali czeka siedem zórz.