Tylko gdy się budzę do lustra marudzę, Jak tu zmienić wygląd swój? Żebyś moja miła bóstwo zobaczyła, Żebym został tylko twój. Ale ty się śmiejesz, lodów ze mną nie jesz, Idziesz i nie widzisz mnie, Nic mi nie pomoże, jest już coraz gorzej, Chyba rozchoruję się. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja. Powiem w jednym zdaniu, dzisiaj przy śniadaniu Wpadł mi nowy pomysł ten, Żeby wziąć na raty najpiękniejsze kwiaty, Byś myślała, że to sen. Potem poszło z górki, spacer, gwiazdy, chmurki, Cały wieczór tylko nasz, I już tak zostało, wciąż mi ciebie mało, Co takiego w sobie masz. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja. O, o Krystyna, To nie jest twoja wina, Dla twoich oczu, gdzie płomyk gra, Przez morze pójdę ja.