Rano czekam na wieczór, Nocą czekam na dzień. W grudniu czekam na lipiec, Za to w maju na śnieg. No co, myślisz znów o odjeździe, Albo zostajesz tu, Bo coś wydarzy się wreszcie, Sama nie wiem już co. Tylko czuję, że teraz To nie ważne już jest, Wszystko jedno, czy słońce czy deszcz. Już nie marzysz o sławie, Już się nigdzie nie spieszysz. Wszystkich lubisz, no prawie, Każdą chwilą się cieszysz. Każdą chwilę zatrzymam, Żeby się nie kończyła, Nie kończyła. Na podziemnym peronie Znam dokładnie mój cel. Będziesz jechać w tę stronę, W którą on jechać chce. Gdy wysiądzie na stacji Wysiąść chcesz właśnie tu, Zanim żegnać się zacznę Chcesz zobaczyć go znów. A na dworze, no właśnie, Niech się dzieje, co chce Wszystko jedno, czy słońce czy deszcz. Już nie marzysz o sławie, Już się nigdzie nie spieszysz. Ty go kochasz, no prawie, Każdą chwilą się cieszysz. Każdą chwilę zatrzymam, Żeby się nie kończyła, Nie kończyła. Jeśli miejsce przy sobie Choćby małe mi da, Może kiedyś mu powiem Że to cały mój świat. Ty nazwałaś to miłość, I mów sobie, co chcesz, Ja zwyczajnie go kocham Tak, jak słońce, jak deszcz.