Uuuuu, uuuu. Suchy liść, upadł do mych stóp, Zanosi się na mróz. Coraz więcej, poszarzałych dni. Pytasz mnie, co słychać, Dziękuję u mnie maj. Melancholii śladu jakoś brak. Na próżno wróżysz z kart. Nie twoje imię ma, To szczęście. Nie nasza wina w tym, Że nie ma nas. Do losu można mieć, pretensje, Że wolał rozdać nam, Nie nasze sny. Dziwisz się, że nie było ran, Mnie też zdumiewa to. Że tak szybko, w śniegu wyrósł kwiat. Wybacz mi, czuje ulgę, Lecz pewność teraz mam. Od początku nas tu nie chciał świat. Na próżno wróżysz z kart. Nie twoje imię ma, To szczęście. Nie nasza wina w tym, Że nie ma nas. Do losu można mieć, pretensje, Że wolał rozdać nam, Nie nasze sny. Pytasz mnie, Co słychać, dziękuję u mnie maj. Melancholii śladu jakoś brak. Nie twoje imię ma, To szczęście. Nie nasza wina w tym, Że nie ma nas. Do losu można mieć, pretensje, Że wolał rozdać nam, Nie nasze sny. Nie twoje imię ma, To szczęście. Nie nasza wina w tym, Że nie ma nas. Gdy kiedyś noc się znów, Uśmiechnie. Otworzy nam zamknięte dzisiaj drzwi.