Już północ zwęziła jasność myślenia, Muchy cmentarz odnalazły w kloszu, Błagałem, przyleć profesorko milczenia, I zabij chciwe sny o listonoszu. Gdy przylecisz Noemi, Raj stworzymy na ziemi, Raj stworzymy na ziemi, Mój aniele Noemi. Nie jest prawdą, że umarli umierają, Chodź nad materią dogasa ogarek, To bóg ze skrzynek pocztówki wybiera, By sprawdzić naszą wypłowiałą wiarę. Gdy spłyniesz święta z kręgów nicości, Hinduskie nagle zapachną kadzidła, I rdzawe kleszcze mojej samotności Niechcący złamią twoje srebrne skrzydła. Gdy przylecisz Noemi, Raj stworzymy na ziemi, Raj stworzymy na ziemi, Mój aniele Noemi. I sobie bliscy i sobie jedyni, O świcie w horyzont pójdziemy razem, Żeby odnaleźć w sercu pustyni Źródło, gdzie można zbudować oazę. Nie odlecisz Noemi, Raj stworzymy na ziemi, Raj stworzymy na ziemi, Mój aniele Noemi.