Zbudzony w środku nocy, Choć za oknem dzień, Układasz w głowie wszystko, Chyba to był sen, Wchodziłeś po drabinie Na samiutki dach. Nie ma w tobie strachu, Co za widok z dachu. W kieszeniach ręce trzymasz I rozglądasz się, Po prawej helikopter Coś od ciebie chce. Do przodu parę kroków I spoglądasz w dół Drzewa są zielone, Miasta wyludnione. Z dachu dla jaj, oglądaj kraj Najlepiej, gdy przychodzi maj. Wesoły bądź, na dachu siądź, Całkiem bez jaj, piękny to kraj. I pomyśl sobie, Jakby pięknie mogło być, Gdybyś na dachu, Bez obciachu zechciał żyć. Cóż warta polityka I na giełdzie krach... Nie ma we mnie strachu, Będę żył na dachu. Z dachu dla jaj, oglądaj kraj Najlepiej, gdy przychodzi maj. Wesoły bądź, na dachu siądź, Całkiem bez jaj, piękny to kraj. Z dachu dla jaj, oglądaj kraj Najlepiej, gdy przychodzi maj. Wesoły bądź, na dachu siądź, Całkiem bez jaj, piękny to kraj. Piękny to kraj, Piękny to kraj, Piękny to kraj.