Niemnoga tieplieje za stekłom, No złyje marozy. Wchażu w eti dwieri słowna w sad Ijulskich cwietow. Ja ich tak chaciu sogriet tiepło, No biełyje rozy. U wsjech na głazach, Ja ceławat i gładit gatow. Ja ich tak chaciu sogriet tiepło, No biełyje rozy. U wsjech na głazach, Ja ceławat i gładit gatow. Biełyje rozy, biełyje rozy, Biezzaszitny szypy. Czto s nimi sdiełał snieg i marozy Liod wietrin gołubych. Ljudzi uprasiat wami swoj prazdnik Lisz na nieskalka dniej I astawliajut was umierat Na biełam, chałodnam aknie. A ljudzi unosiat was damoj I wieczieram pozdnim. Pust prazdnićnyj swiet Napomnit w mig wsie okna dwarow. Kto wydumał was Rastit zjemoj o biełyje rozy I w mir uwadit żestokich wjug Chałodnych wietrow. Kto wydumał was Rastit zjemoj o biełyje rozy I w mir uwadit żestokich wjug Chałodnych wietrow. Biełyje rozy, biełyje rozy, Biezzaszitny szypy. Czto s nimi sdiełał snieg i marozy Liod wietrin gołubych. Ljudzi uprasiat wami swoj prazdnik Lisz na nieskalka dniej I astawliajut was umierat Na biełam, chałodnam aknie.