Och jak mnie boli głowa, A z boku znowu ona Ciągle w swych farmazonach topi się. Już dłużej nie wytrzymam I gdzie tu moja wina, Choć kiedyś ta dziewczyna, inne nie. Kobieto weź ogarnij się, Za chwilę tu nie będzie mnie, jeijee! Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie. Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie. Już zaraz chyba skonam, Nade mną ciągle ona, Jak zwierzę rozwścieczona mówi, że: To wszystko moja wina, A ona cud dziewczyna, Monolog swój zaczyna, dręcząc mnie. Kobieto weź ogarnij się, Za chwilę tu nie będzie mnie, jeijee! Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie. Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie. Ja wychodzę z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... Ja wychodzę z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... z domu... Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie. Ja wychodzę z domu Ciemną nocą po kryjomu, Uciekam od żony, Jej gadaniem już znudzony. Jadę na Milano Poflirtować z młodą panną, Bo, gdy nie ma ciebie, Jestem jakby w młodym niebie.